Szerokie pole

Kevin

Jak sama nazwa mówi, jest to szerokie pole. Nie tylko dla zwierząt, ale dla ludzi. Każdy ma prawo tutaj przyjść, pomyśleć, a nawet urządzić piknik.
Znane miejsce w całym Londynie.

Juliett

Brązowowłosa dziewczyna spacerowała leśną drogą. Podziwiała krajobrazy, by potem mieć co opowiadać znajomym. W pewnym momencie skręciła gwałtownie na pobliską polanę.

Kevin

Zauważył z daleka pewną postać. Dziewczyna o brązowych oczach szybo rzuciła mu się w oczy. Taki typ dziewczyn lubił.

Juliett

Podniosła delikatnie wzrok, w oddali zauważyła jakiegoś chłopaka. Myślała, iż to jej dawny znajomy, więc energicznie pomachała w jego stronę.

Kevin

Zdziwił się reakcją dziewczyny. Zaśmiał sie pod nosem i pomachał. Ruszył w jej stronę. To był dla niego znak, że może do niej podejść.

Juliett

Im bardziej chłopak się zbliżał, tym bardziej dziewczyna była pewna swojej pomyłki. Zarumieniła się po sam czubek nosa.
Hej.
Bąknęła ledwo zrozumiale.

Kevin

- Hej... do mnie machałaś? - zapytał rozbawiony. Kiedy odpowiedziała, przedstawiła się podając jej rękę - Jestem Kevin

Juliett

Hm, tak. Jestem Juliett.
Uścisnęła nieśmiało jego dłoń. Powoli rumieńce schodziły. No tak. Teraz to już miała pięćdziesiąt jeden wpadek zaliczonych.

Kevin

- Mieszkasz tutaj? - zapytał. Rozglądnął się dookoła.

Juliett

Na tej polanie? Nie...
Odparła biorąc wypowiedź chłopaka zbyt dosłownie. Ale przecież nawet rozglądał się jakby w poszukiwaniu jej domu...

Kevin

- Nie chodzi mi o tę polane - zaśmiał się - Chodz mi o miasto. - dodał już poważniej.

Juliett

Mieszkam. Dom numer 69. A ty?
Powiedziała uśmiechając się szeroko. Kucnęła wśród wysokich traw.

Kevin

- Niedawno się wprowadziłem. Mieszkam w 75. - odpowiedzial.

*chyba dobrze napisałam xD

Juliett

Kiedyś do ciebie wpadnę.
Spojrzała z dołu na niego i puściła mu perskie oko. Wskazała miejsce obok siebie.

Kevin

Usiadł obok dziewczyny i uśmiechnął się. - Jeśli chcesz, to wpadaj kiedy chcesz - zaśmiał się cicho i usiadł wygodniej.