Zepsuty plac zabaw.

Czarek · Gość

Pamiętają go jeszcze dziadkowie. To miejsce do przywoływania wspomnień tych najlepszych, tych z dzieciństwa. Teraz stoi stary i zniszczony, mimo to odwiedza go wiele osób.

Lilath

Przyszła merdając ogonem. Rozejrzała się i nikogo nie zobaczyła. Usiadła pod jakąś huśtawką.

Amber

Weszła przez bramę. Przypomniała sobie swoje dzieciństwo, które spędziła tutaj z rodzicami. Później były już tylko podróże... Wreszcie mogla wrócić na stare śmieci i zobaczyć dawny plac zabaw z dzieciństwa...

Juliett

Przebiegła obok ogrodzenia. Wtem dostrzegła coś ciekawego, kolorową kulkę siedzącą pod huśtawką. Uśmiechnęła się nieśmiało i przeskoczyła przez siatkę.
Usiadła obok miejsca, przy którym siedział psiak.

Lilath

Spojrzała z dołu na dziewczynę swymi dużymi, kolorowymi oczami. Zamerdała ogonem.

Benjamin

Mężczyzna przyszedł szybko. Rozejrzał się, nie znał nikogo. Nagle w jego głowie pojawiła się postać jak z koszmaru, która ostatnio często go nawiedzała. Krzyknął z rozpaczą. Wiedział już, czego od niego chce. Słyszał chrapliwy głos, jakby był wszędzie bez wyjątku. Rozejrzał się, już jej nie było. Za chwilę znowu nawiedziła jego wyobraźnię. Howard nie potrafił odróżnić tego od rzeczywistości. Zaczął uciekać przed wykrzywioną bólem twarzą zmarłej żony, która obwiniała go za swoją śmierć. Potknął się i upadł. Skulił się, oczekując na rozsadzający czaszkę krzyk. Nic takiego nie nastąpiło. Niepewnie się podniósł.

Amber

Kiedy wychodziła z placu zabaw, zauważyła Juliett.
- Hej! - powiedziała podchodząc do niej - Też zwiedzasz? - zaśmiała się.

Juliett

Tak.
Odparła uśmiechając się nieśmiało. Pogłaskała suczkę za uchem, delikatnie, by przypadkiem się jej nie przestraszyła.

Amber

- Dawno tu nie byłam... - powiedziała rozglądając się - Wiesz, urodzić się tu to coś pięknego. Ale potem jak się opuszcza to miejsce, jest na prawdę żal. Ciesze się, że tu wróciłam - spojrzała na koleżankę.

Benjamin

Popatrzył na dwie o wiele młodsze dziewczyny, mógłby być ich ojcem. Ciche rozmowy przerwał jego histeryczny, szaleńczy śmiech. Niewielki mężczyzna skulił się.

Matthew

Przyszedł. Wolno otworzył furtkę, w ręce trzymał komórkę. Usiadł na huśtawce.

Amber

Usiadła na huśtawce i zaczęła się huśtać. Huśtawka zaczęła się rozlatywać. Wstała i odeszła kilka kroków od Juliett.

Matthew

Spojrzał spod grzywki na obeznych. Wciąż trzymał telefon w ręce, smsował z kumplem z NY.

Amber

Zastanawiała się, czy jej ulubiona huśtawka wciąż jest w tym samym miejscu. Poszła w tamta stronę. Na huśtawce siedział pewien chłopak. Spojrzała na niego.

Matthew

Spojrzał na dziewczynę. Nie no, czemu ludzie się na mnie tak gapią?! - zapytał na głos tak jakby sam siebie.