Zielony las.

Charles

Usmiechnął sie kątem ust.- No to zaczynaj zachowywać się strasznie, w razie czego ucieknę.- powiedział, prostując nogi.

Natalie

- Wolę nie, już dosyć się wygłupiłam. - odparła i wytknęła chłopakowi język. - Nie chcę cię odstraszyć. - wyjaśniła po chwili.

Charles

- No to jak chcesz.- powiedział, zerkając na nią katem oka. Uśmiechnał się lekko.

Natalie

- Chyba że już mi się to udało i właśnie myślisz, jak ode mnie zwiać. - odparła i przysunęła się do niego.

Charles

- Raz już chciałem, ale pomyślalem, że ta sarna może wrócić i jeszcze z głodu Cię zje.- powiedział.

Natalie

- Myślę, że nie zrobi tego. - odparła. - Zresztą nic cię tu nie trzyma. Na pewno masz swoje sprawy, które są ważniejsze niż natrętna znajoma. - uśmiechnęła się lekko.

Charles

- Jak na razie to chyba nie, nie wiem nawet czy jest cos ciekawszego.- mruknął, zastanawiając się z lekka.

Natalie

- Uważasz, że nie ma nic ciekawszego ode mnie? - sceptycznie uniosła brew. Poprawiła sobie fryzurę i lekko się uśmiechnęła.

Charles

- Seriale w telewizji.- odparl krótko.- Tak, seriale są ciekawsze.- stwierdził.

Natalie

- Szczególnie Moda na sukces. - dopowiedziała jeszcze. Chwyciła jakiś niewielki patyk, którym zaczęła rysować na ziemi jakieś niezidentyfikowane kształty. Była to tylko przykrywka do rozmyślań.

Charles

- No pewnie.- odparł. Stlumił ziewnięcie, wyciągając rece do przodu, by się trochę rozciągnąć.

Natalie

Zerknęła kątem oka na Charles'a. - Naprawdę nie musisz ze mną siedzieć. - powiedziała z przekonaniem.

Charles

- A co, masz już mnie dość, że mi to co chwila mówisz?- zapytał, uśmeichając się chytrze.

Natalie

- Nie, ale odnoszę wrażenie, że ty mnie owszem. - odparła spokojnie. Wyprostowała nogi i oparła ręce na ziemi.

Charles

- No to, niestety się mylisz.- powiedział, zamykając oczy. Wziął do ręki liść dębu, po czym zaczął go rozdzielać na części pierwsze.